Festiwal Gier i Popkultury Pixel Heaven 2025 nadchodzi. Bądź poinformowany i odbierz prezent! >> KLIK <<
ROGER: pamiętam jak wczoraj zakup pierwszego numeru PSX Extreme.
Podobnie jak zakup pierwszego PlayStation, granie bez karty pamięci, wałkowanie do oporu czarnych demek z OPM, kanapki z cebulą i herbatę z garnka podczas ogrywania Finala siódemki i w końcu przeskoczenie na ciemną stronę mocy, pod banderę „Piratów z Kar”… ze Stadionu Dziesięciolecia.
PSX Extreme zawsze był bliski memu sercu, ale nawet nie śmiałem marzyć, by kiedyś zaistnieć na jego łamach, gdzie stanowisko redaktora naczelnego było kompletnym science-fiction. Ściera, MyszaQ, Kali, HIV czy Koso robili jednak coś, o czym marzyło całe pokolenie graczy – grali w gry, coś tam na tym zarabiali i do tego świetnie się bawili. Też tak chciałem, dlatego grałem dużo, zawalając oceny w liceum i tworząc na potęgę amatorskie gazetki z recenzjami i opisami gier. Niczego nie żałuję. To jeden z najpiękniejszych okresów mojego życia.
Cieszyłem się jak głupi, gdy HIV wydrukował mój list albo gdy znalazłem się w pierwszej trójce konkursu na najlepszą recenzję Metal Gear Solid 2. Byłem z magazynem, gdy tworzyła się idea Extreme Party, gdy tytuł przechodził na multiplatformy (byłem za!), gdy witano nowych redaktorów, organizowano GigaTesty, zrecenzowano grę, która nigdy nie wyszła (Thrill Kill), albo gdy Loki leciał po PS2 do Japonii.
Z czasem stałem się częścią tej maszyny, która lepiej lub gorzej wciąż stara się o swoje miejsce na rynku, przygniatana przez Internet, YouTube i inne Tik Toki.
Numer Zerowy, który trzymacie w Waszych łapkach, to taki mały hołd dla ekipy, która 25 lat temu zdecydowała się założyć ten magazyn. Znajdziecie tu recenzje gier, które nigdy w tak rozbudowanej formie nie pojawiły się na łamach periodyku, smaczki i easter eggi z początków Extreme’a i w końcu publicystykę orbitującą wokół pierwszej połowy lat 90.
100 stron autorskich tekstów, pisanych zarówno przez nowych, jak i starych redaktorów, ale w formule „polygonalnej rewolucji”. Składanie tego numeru, pomijając ściganie spóźnialskich, dało mi ogromną radość i obudziło masę wspomnień. Mam nadzieję, że jego lektura będzie dla Was katalizatorem podobnych emocji.
Produkt zostały dodany do koszyka
Twój koszyk
Twój koszyk jest pusty.
Łącznie: 0,00 zł